sobota, 9 grudnia 2017

Blogosfera- grudzień- mata "Piraci"

10 komentarzy:


Już niedługo nasza kolejna recenzja dla Canpol Babies pojawi się na blogu, tymczasem zapraszamy was do zgłaszania się do grudniowej edycji Blogosfery na https://canpolbabies.com/pl/blogosfera :)
W tym miesiącu do testowania trafi atrakcyjna mata edukacyjna "Piraci". Możecie zgłaszać swoje blogi jako testerzy oraz organizatorzy konkursów. Polecamy :)

Testowanie- "Kolorowe zwierzątka"- Canpol Babies- Blogosfera

2 komentarze:
W tym miesiącu niestety nie mogę narzekać na nadmiar wolnego czasu, ponad dwa tygodnie spędziłam z Oliwią w szpitalu, nie mówiąc o okresie leczenia w domu, wyjazdach na zastrzyki i milionie pobocznych spraw. O tym wszystkim napiszę już wkrótce, tymczasem czas na recenzję zestawu "Kolorowe zwierzątka" od Canpol Babies. Zestaw ten otrzymaliśmy do sprawdzenia w ramach akcji Blogosfera, w której czynnie uczestniczymy, więcej na ten temat możecie poczytać na https://canpolbabies.com/pl/blogosfera/ Zapraszamy i Was do udziału :)

W tym miesiącu dostaliśmy zestaw śliniaczków (Oliwia bardzo się ślini, idą jej zęby, więc to wręcz zbawienny prezent ze strony Canpolu, jest ich siedem, każdy z innym zwierzątkiem na inny dzień tygodnia, buteleczkę z żyrafą, w bardzo fajnym kolorze, kubek niekapek z miękkim ustnikiem, termoopakowanie w kolorowe zwierzątka oraz gumową książeczkę dla maluszka.






Śliniaczki- mają super kolorowe zwierzątka, każdy  inne, z wierzchu są miękkie, a pod spodem mają ceratkę, dzięki czemu jedzonko i ślina nie przesiąka na ubrania. Wzory są tak ładne, że nawet starsza córka wybrała sobie jeden na własność.

Butelka- rozmiar w sam raz dla mojego żarłoczka- 300ml- długo jej posłuży, różowy wzór w żyrafę w sam raz dla dziewczynki, o butelkach z Canpol Babies wypowiadałam się już w wielu poprzednich postach, więc wiecie że je cenię :)

Termoopakowanie- Buteleczka idealnie do niego pasuje, dobrze trzyma ciepło na spacerach i w nocy, dzięki czemu nie trzeba wszędzie nosić ze sobą podgrzewacza. Przydało nam się w szpitalu, gdzie trudno doprosić się o mleko o odpowiedniej porze by od razu je dostać. Zamawiałyśmy sobie chwilę wcześniej, a termoopakowanie trzymało temperaturę do czasu wypicia.

Niekapek- kubeczek testowała Maja, nie jest to w sumie niekapek, a pierwszy kubek z ustnikiem. Oliwka jeszcze jest na niego za mała, ale Mai przypadł do gustu, może w końcu ją odbutelkuję, mleka nie pije, ale butelka ze smoczkiem, wciąż jest w użyciu.

Książeczka-  zawiera zestaw obrazków ze zwierzątkami na białym tle, przyciąga wzrok i uwagę dziecka, jest gumowa, więc można się z nią kąpać. Spodobała się i Mai i Oliwce.

Czasami aż mi głupio gdy testuję te przedmioty, bo trudno znaleźć w nich jakieś wady, Są ładne, trwałe, dobrze wykonane i sprawdzają się w praktyce. Ogólnie z czystym sercem polecam je znajomym i sama często sięgam po produkty Canpol Babies w sklepach :)

poniedziałek, 20 listopada 2017

Testowanie z TRND Bebiko 2 Nutriflor +

2 komentarze:
W tym miesiącu miałyśmy przyjemność dostać się do akcji organizowanej przez TRND, która polegała na testowaniu mleka dla niemowląt Bebiko 2 Nutriflor +. Niedługo po informacji o naszym zakwalifikowaniu się przybyła do nas paczuszka.


W paczce znajdował się poradnik dotyczący rozwoju niemowląt, szczególnie skupiający się na małych brzuszkach, przewodnik projektu, dwa kartony mleka Bebiko 2 Nutriflor + oraz kilka próbek do rozdania dla znajomych mam maluszków.



Na co dzień używam mleka Bebilon i to do niego miałam porównanie, zawsze uważałam że Bebiko to taka brzydka siostra tej firmy, ale zmieniłam zdanie. Po pierwsze stanowczo stwierdzam, że moje dziecko z chęcią jadło przygotowywane przeze mnie mleczko i najadało się. Po drugie zauważyłam, że od kiedy wprowadziłam to właśnie mleko do jego diety, zmniejszył się o ile zupełnie nie zaniknął problem wieczornych kolek, nie wiem czy to zasługa mleka, czy osiągniętego przez Oliwkę wieku, ale stało się to właśnie w tym czasie. Mleko ładnie się rozpuszcza, nie trzeba się męczyć z pozostałymi grudkami. Ma ładny słodki zapach, w smaku jakie jest nie próbowałam ;) Co więcej, gdy porównałam jego skład z mlekiem firmy Bebilon, odkryłam, że jest niemal identyczny, Dlatego chyba zostaniemy już przy Bebiko. Mleko jest tańsze, a efekty cudowne :)



Wybaczcie, że tak krótko, ale dopiero wczoraj, po tygodniu, wyszłam z Oliwką ze szpitala (zapalenie oskrzeli, podłapała infekcje od Mai- świeżo upieczonego przedszkolaka), no i dochodzimy jeszcze do siebie. Mleczko naprawdę polecamy, a już niedługo nasza relacja z testowania zestawu Kolorowe zwierzaki od Canpol Babies.

środa, 18 października 2017

Testujemy- zestaw "Krówka" Canpol Babies

12 komentarzy:
Swoją przygodę z testowaniem produktów od Canpola zaczęłam trzy lata temu, kiedy urodziła się Maja, wtedy jeszcze na innym blogu i w innym stylu. Podchodziłam wtedy z dużym dystansem do tej marki, przede wszystkim przez ceny- bardzo niskie. Wydawało mi się, że to jakaś gorsza, zła siostra innej lepszej marki. Przetestowałam jednak już sporo produktów tej firmy; butelki, smoczki, laktator, matę edukacyjną, miseczki, kubeczki niekapki itp. I powiem Wam, że jeszcze się nie zawiodłam. Produkty są zawsze ładne, mają ciekawy design, są w super kolekcjach, posiadają dużo funkcji wspierających rozwój i te kolory :)

 I tak kilka dnia temu przywędrowała do nas paczuszka z niespodziankami z serii "Krówka".





 Zabawka, krówka z melodyjką, trafiła w punkt w moment rozwojowy Oliwki, właśnie zainteresowała się wiszącymi, grającymi rzeczami i wyciąga do nich ręce, krówka ma bardzo ładne kolory, jest mięciutka, ma zawieszkę by przyczepić ją do wózka, fotelika, łóżeczka lub gdzie się da. Ładną, spokojną melodyjkę uruchamiamy ciągnąc za sznureczek. Oliwii bardzo podeszła w dotyku. Dołączona jest do niej przypinka na rękę z identyczną główką, docelowo dałabym ją Oliwii, ale bardzo spodobała się Mai- i nosi ją jako bransoletkę. 

Zamykana miseczka z łyżeczką świetnie sprawdza się jako uatrakcyjnienie posiłków Mai- co w domu niejadka jest wielkim wyzwaniem, dzięki niej- specjalnej formie podania Maja coś je. Łyżeczka jest poręczna i zawsze na miejscu, łatwo się ją myje. Świetnie sprawdzi się na wyjazdach przy przygotowywaniu gotowych posiłków. Jest pojemna, starczy jedzonka i dla starszej i dla młodszej. Generalnie za chwilę zaczniemy przygodę z karmieniem Oliwii i myślę, że bardzo się przyda.

Kubek niekapek, tak jak poprzedni testowany przez nas, sprawdza się świetnie, bo realizuje swoją funkcję i nie kapie :) Do tego pięknie współgra z miseczką tworząc fajny zestaw. Maja przechwyciła go i pokochała od pierwszego wejrzenia. 

Dziękujemy Canpol Babies za możliwość testowania tych produktów, to wielka frajda dla dzieci, gdy przychodzi paczka, a w środku jest coś dla nich, a dodatkowo pytam o ich opinię, czują się ważne i docenione, bo to w końcu dla nich się to wszystko tworzy. Pozdrawiamy i mamy nadzieję na kolejne wspólne edycje Blogosfery.






MATKI POLKI MĘCZENNICE

2 komentarze:
Już niedługo opiszę jak sprawuje się zestaw "Krówka", który otrzymałam do testowania przez Canpol Babies. Tymczasem zmagam się jednak z urokami prawnymi bycia matką, a nie spodziewałam się, że takie są. Opiszę Wam to krótko, żebyście się kiedyś nie zdziwiły, jak działa polskie prawo.


Słyszeliście o Prawach Murphy'ego? Żeby wszystko się udało trzeba wziąć pod uwagę wszystko, co może się wydarzyć. Bo jeżeli coś może pójść źle,a  my się na to nie przygotujemy to z pewnością pójdzie. I tak od kiedy na świecie pojawiła się Oliwia, ganiam po urzędach, by wszystko załatwić i by jakoś żyć. 
SĄD
Pierwsza sprawa z jaką się borykam, to sprawa o zaprzeczenie ojcostwa. Ponieważ mój wyrok rozwodowy był z grudnia 2016 r., a Oliwia urodziła się w lipcu 2017 r., nie minęło między tymi wydarzeniami 300 dni, no i w związku z tym jako ojciec dziecka do aktu urodzenia mojej córki został wpisany mój były mąż, jest to odrobinę absurdem, ponieważ skoro ja matka- twierdze że tak nie jest, mój  były mąż- twierdzi, że tak nie jest i ojciec dziecka- twierdzi, ze tak nie jest i jest z miejsca w stanie podać się jako ojca, to czemu nie można załatwić tego po prostu w urzędzie stanu cywilnego, no ale dobra, dajmy zarobić państwu polskiemu, bo wiecie opłata za założenie sprawy, kserokopie wszelkich dokumentów potwierdzonych przez notariusza, odpisy wyroków, opłata za kuratora, to wszystko kosztuje. Na to jednak się przygotowałam, chore to bo chore, ale wiedziałam że tak będzie. Po wszystkich poprawkach, jakie trzeba było nanieść i kilku miesiącach oczekiwania (sprawę założyłam tydzień po urodzeniu Oliwii- w lipcu), wyznaczono termin rozprawy- na końcówkę listopada. Więc wszystko łącznie trwa prawie pół roku, później trzeba czekać na uprawomocnienie i dopiero można ze szczęśliwym tatusiem udać się wprowadzić właściwe dane do aktu urodzenia dziecka, w tym, zmienić nazwisko- bo teraz nosi nazwisko byłego męża! Trzeba się tłumaczyć z tego w szpitalach, przychodniach, w ZUSie i w MOPSie, ale o tym za chwilę. 
ZUS
W pierwszym tygodniu po urodzeniu Oliwii musiałam też gnać do pracodawcy, by tam dostarczyć akt urodzenia, bo moja umowa o pracę trwała do końca lipca, pierwszą część macierzyńskiego wypłacali mi oni. Upał, jakieś 40 stopni, dwójka dzieci z chłopakiem w samochodzie, a ja czekam, bo pani się nie przygotowała z tym, co muszę pouzupełniać. W końcu znalazła odpowiednie druczki, wpisałam dane moje, dziecka, przedłożyłam dokumenty, druczki z numerem konta miła pani z kadr powiedziała, ze uzupełni za mnie, zapytała tylko, czy numer konta, ten na który dostawałam wypłaty, potwierdziłam i wyszłam, podziękowałam, bo był to koniec mojej kariery w tej firmie. Okazało się, że to była taka niedźwiedzia przysługa. Pierwsza wypłata realizowana jeszcze przez moją firmę wpłynęła poprawnie, w połowie września zaczęłam się martwić, ze coś jest nie tak, no bo konto puste. Wykonałam dwa telefony, jeden do pracodawcy- oni przekazali dokumenty do ZUSu, drugi do ZUSu i okazało się, że mój macierzyński został wypłacony 4 września, z tym że nie na moje konto.Pognałam do ZUSu, tam miła pani zapewniła mnie, że wszystko będzie dobrze, że to nie mój problem by to rozwiązać, tylko ZUSu, konkretnie ZUSu we Wrocławiu, bo tam przynależy moja firma. Po miesiącu oczekiwania, jeszcze czterech wizytach w ZUSie i kilku telefonach okazało się, że to jednak mój problem, mam sobie założyć sprawę w sądzie, kłócić się z pracodawcą/ZUSem/kim chcę, ale mam to zrobić sama, bo oni w ciągu tego miesiąca zdołali dowieźć, że to nie ich wina, tylko dokumentu przekazanego przez kadrową, z deklaracją o numerze konta. Musiałam, więc udać się do radcy prawnego, na szczęście przysługuje mi darmowy, bo nie mam 26 lat, sama już nie ogarnęłabym sprawy. Pani radca wydaje się jednak orientować w tym wszystkim na równi ze mną jak nie mniej i na razie będziemy próbować odzyskać ten zasiek od osoby, która go dostała, a nie oddała, choć powinna, a  znamy tylko jej numer konta, więc będzie trudno. Obecnie czekam na oficjalne wydanie mi potwierdzeń przelewów i całej dokumentacji z ZUS, by móc wnioskować o to do banku. SPrawa w toku, ja bez dochodu z jednego miesiąca, długi rosną, ogólnie masakra, ale to nie koniec pecha i nie chodzi o to, ze wczoraj czarny kot przebiegł drogę mi dwa razy...
MOPS
Pierwsza wizyta w MOPSie odbyła się jeszcze w ciąży, wiedziałam już wtedy, ze moja sytuacja jest skomplikowana i wolałam się nastawić wcześniej i zgromadzić wszystkie potrzebne dokumenty. No i zgromadziłam, po urodzeniu Oliwii zaniosłam wszystko, okazało się, że przepisy się zmieniły i teraz potrzebuję innych. Byłam zmęczona, jeszcze nie odpoczęłam po porodzie, ale jakoś dałam radę. Chcieli ode mnie umów zleceń z 2016 r., nie wystarczał PIT, jego nie chcieli. Musiałam pisać oświadczenia. Nie mówiąc już o składzie mojej rodziny, z którą każdy ma kłopot, no bo rozwód, alimenty na Maję, były mąż jako ojciec Oliwii, tu chyba przez moje łzy panie urzędniczki poszły mi na rękę i przyjęły wniosek. Tak dostałam się do sławionego programu 500+, po dwóch tygodniach musiałam dowieść świadectwo pracy, bo skończyła mi się umowa, potem zaświadczenie o uzyskaniu nowego dochodu- macierzyński z ZUS (tu problem istnieje do tej pory, no bo jak im wytłumaczyć mój zaginiony pierwszy macierzyński). W sierpniu musiałam wypełnić wnioski od nowa, no bo znów zmieniły się przepisy. W międzyczasie dowoziłam im wezwanie na wyznaczony termin rozprawy o zaprzeczanie ojcostwa i potwierdzenie przelewu z drugim macierzyńskim, żeby byli na bieżąco. Teraz dostałam wezwanie i własnie od nich wróciłam, miałam dowieźć jednak PITa z 2016 r. i pisać ponownie oświadczenie o zgubieniu umów zleceń z tego okresu, no i żądają ode mnie potwierdzenia alimentów na Oliwię, z uwagi że z wpisanym w papiery ojcem jestem po rozwodzie. I to guzik prawda, ze 500 + z marszu należy się na drugie dziecko, bo ja mam wstrzymane wszystko do czasu ustalenia alimentów bądź zmiany ojca. 
Co więcej po wpisaniu Michała- jako już właściwego ojca doliczą mi jego dochód(z 2016 oczywiście), nie policzą jednak alimentów, jakie płaci na syna, no bo teraz trzeba założyć kolejną sprawę, żeby miał to ustalone przez sąd, prawnie ważny akt notarialny z klauzulą wykonalności jest ważny wszędzie, tylko nie w MOPSie, no i taką sprawę musi chyba założyć matka dziecka, ale telefon do sądu w tej sprawie dopiero przede mną, więc wszystkiego się dowiem za chwilę. Co więcej mój dochód będzie liczony za drugi miesiąc pozyskania nowych przychodów- tj. macierzyńskiego, czyli za październik. Wtedy mój macierzyński to 100%, a potem przez kolejne 8 miesięcy to 60% tej sumy, czyli 1000 zł. Jednak ZUS będzie patrzył na mój dochód z października tylko i wyłącznie, który po zsumowaniu moich dochodów z dochodami Michała z 2016 r., nie odliczeniu jego alimentów, a dodaniu moich, które płaci Marek sprawi, że przekroczymy granice by dostać się do programu. Generalnie obecnie nie dostanę nic, a od grudnia mam o 600 zł mniej macierzyńskiego i jedno 500 + mniej. Będzie ciężko. No mi trzeba będzie pokryć koszty kolejnej rozprawy w sądzie.

Resztę urzędowych spraw wam daruję, mam przez to wszystko początki nerwicy, do tego nakładają się problemy osobiste i można się wykończyć. Wnioski są proste nasz kraj robi z nas te MATKI POLKI MĘCZENNICE i trudno się przed tym obronić, ale próbujmy.

czwartek, 12 października 2017

Blogosfera październik

1 komentarz:

W październiku również zachęcam wszystkich do zgłaszania swoich blogów do konkursu Blogosfera. To fajna zabawa z możliwością testowania nowych produktów od Canpol Babies. A więcej możecie przeczytać na https://canpolbabies.com/pl/blogosfera :)

Nam udało się zakwalifikować do testowania zestawów "Krówka" i już niebawem na blogu pojawi się nasza opinia, dziękujemy Canpol Babies ! :)

piątek, 1 września 2017

Blogosfera we wrześniu

3 komentarze:
I we wrześniu Blogosfera organizowana przez Canpol Babies kusi super produktami, tym razem poszukują testerów i testerek dla przesłodkich zestawów "Krówka", a więcej przeczytacie na https://canpolbabies.com/pl/blogosfera  . Serdecznie zapraszamy :))

Zapowiedź

1 komentarz:
Od porodu minęło 1,5 miesiąca, uznałam więc że czas się zorganizować. Maja w poniedziałek w pełni rozpocznie swoją przedszkolną przygodę. Oliwia rośnie jak na drożdżach, je i śpi, więc jest wzorowym dzieckiem. czekam na wyznaczenie terminu rozprawy sądowej w związku z zaprzeczaniem ojcostwa, a złożyłam wniosek właśnie tydzień po jej urodzeniu, więc trochę to potrwa. Szkoła Mai bardzo mnie cieszy, czuję się trochę jakbym to ja miała drugą szansę na przeżywanie tego wszystkiego ;) Marzą mi się rzeczy nieosiągalne i skupię się na przybliżaniu możliwości ich realizacji, to mój cel. Czasem będę coś pisać, ale to już od przyszłego tygodnia, gdy zyskam trochę wolnego czasu. Pozdrawiam :)

środa, 26 lipca 2017

Blogosfera- lipiec 2017

1 komentarz:

Jak co miesiąc zapraszam Was do udziłu w Blogosferze. Szczegóły znajdziecie na http://canpolbabies.com/pl/blogosfera 




Mam nadzieję, że i nam uda się dostać do tego programu, wtedy będziemy testować lub organizować konkurs specjalnie dla Was. Polecam :)

Testy z Canpolem ;)

Brak komentarzy:
Całkowicie nie spodziewałam się kwalifikacji do testów z Canpol Babies w lipcowej edycji Blogosfery. Ledwie przekroczyłam próg domu po powrocie ze szpitala a otrzymałam paczkę, a w niej butelkę dużą i małą, smoczek oraz termoopakowanie i kubek niekapek z serii TOYS. 


Z uwagi na powiększenie się rodziny, doszło do ekspresowego podziału łupów. Starszej siostrze- trzylatce, do testów przypadł kubek niekapek oraz duża butelka. Młodszej- kilkudniowej- mała butelka i termoopakowanie. Smoczek ze względu na przedział wiekowy, jaki obejmuje, musi zaczekać, aż nowy członek rodziny do niego dorośnie.


Duża butelka- pojemność 240 ml. Moja trzylatka lubi sobie wypić wieczorem trochę soku z butelki ze smoczkiem, teaz gdy w domu zagościła młodsza siostra z całym arsenałem kolorowych buteleczek, nie mam serca jej tego oduczać. Butelka firmy Canpol bardzo przypadła jej do gustu. Spodobał jej się śliczny wzór z konikiem, a pojemność jest wystarczająca, by zaspokoić jej wieczorne pragnienie.
Mała butelka- pojemność 120 ml. Będąc w ciąży, wiedziałam jak będzie wyglądało moje karmienie, że będę mamą KPI, chciałam zaopatrzyć siebie i dziecko w jak najlepsze sprzęty, dlatego kupiłam butelki i smoczki firmy TOMMEE TIPPEE. Okazało się jednak, że moja wiecznie głodna młodsza córka zupełnie z nimi nie współpracuje. Męczy się podczas jedzenia i często jej się ulewa. Zbawienna okazała się właśnie butelka i smoczek, które dostałam do testów. Dziecko w końcu zaczęło jeść w sposób spokojny i nie zalewać się całe mlekiem. Dodatkowo starszej podoba się, że mają z młodszą identyczne butelki, różniące się jedynie wielkością.
Kubek niekapek- Myślę, że idealnie sprawdzi się na noce, kiedy będę oduczać Maję nocnej butelki ze smoczkiem. Póki co dumnie paraduje z nim za dnia i nie oblewa siebie i otoczenia piciem, bo rzeczywiście NIE KAPIE :) Jest równie ładny, jak cała reszta serii.
Opakowanie termoaktywne- Takie opakowanie to również niezbędna rzecz dla mamy KPI, przydaje się w takie upały, chroniąc mleko przed zepsuciem poprzez utrzymywanie jego stałej temperatury. Ma piękne, żywe kolory i szczerze podoba mi się.
Smoczek-(6m-18m)-Również z pięknym wzorem konika. Przetestujemy, jak Oliwka podrośnie ;)


Moja ocena: Wszystko bardzo mi się przydaje i póki co świetnie sprawuje, więc POLECAM! 


wtorek, 20 czerwca 2017

Blogosfera- czerwiec 2017

Brak komentarzy:

Jak co miesiąc zapraszam Was do udziłu w Blogosferze. Szczegóły znajdziecie na http://canpolbabies.com/pl/blogosfera 


Mam nadzieję, że i nam uda się dostać do tego programu, wtedy będziemy testować lub organizować konkurs specjalnie dla Was. Polecam :)

Dwa tygodnie do porodu

Brak komentarzy:
Przez ten miesiąc, kiedy nie miałam czasu na bloga, sporo się wydarzyło. Byłam z Mają w szpitalu, poznałam rodzinę swojego faceta, z którą wcześniej nie utrzymywał kontaktu, poddałam się z gonieniem remontu w czasie (niech inni się trochę pomartwią :P) i najważniejsze - Maja zaczęła chodzić do przedszkola, dziś jej czwarty dzień, znoszę to coraz lepiej. Pierwszego dnia stresowałam się bardziej niż ona, nie mogłam spać po nocy, a moje dziecko- stworzone do edukacji grupowej, płacze w dni wolne, że nie może iść do dzieci. Jej się podoba, ja tęsknię, ale się przyzwyczaję, na szczęście już za dwa dni ma wakacje ;) No, ale pierwsze koty za płoty ;)


Ciąża już dobiega końca, nowy członek rodziny- to dopiero będzie zmiana! Na badaniach tydzień temu dziecko ważyło już 3600 g, a przede mną jeszcze dwa tygodnie, martwię się, jak przebiegnie poród takiego "kloca". Maja przy urodzeniu ważyła 3200 g, a urodziła się tydzień po wyznaczonym terminie. Wiem, że to drugie dziecko i że zazwyczaj drugie są większe niż pierwsze, no ale bez przesady. Może o wadze w dużej mierze decydują geny ojca, a ojców mają różnych. Ja rodząc się ważyłam 3500 g, a mój brat już ponad 4500 g (teraz ma prawie 2 m i stopę w rozmiarze 47, a ja ledwie 170 cm i stopę 38)... Od jakiegoś czasu miałam skurcze, takie ciągnące i mało bolesne, a teraz masakra, tak bolą mnie plecy, że ani leżeć, ani siedzieć, ani chodzić, czuję, że poród się zbliża. Mam naprawdę ogromną nadzieję, że tym razem wszystko przebiegnie w sposób całkowicie naturalny, bez żadnych kroplówek z oksytocyną i wywoływania. Poprzedni to było dla mnie piekło, długo dochodziłam po nim do siebie (przede wszystkim psychicznie), do tej pory się denerwuję, jak ktoś o nim wspomina. Chodzę na ktg, wszystko na nich w porządku, mówią, że strasznie ruchliwa rozrabiaka z tej Oliwki będzie, jutro mam kolejne, jestem ciekawa czy zarejestruje jakieś skurcze. 
Miałam pojechać z Michałem na weekend nad jezioro, wynająć jakiś domek i się trochę odstresować, ale teraz nie wiem czy to dobry pomysł, czuję się jakbym mogła zacząć rodzić w każdej chwili.



A jak zapowiadały się wasze porody? Pozdrawiam i do następnego :p



Ps. Mam nadzieję, że Oliwka urodzi się w Dzień Ojca, to byłby najlepszy prezent dla Michała, bo wiem, że ojcem będzie świetnym, a on sam ma urodziny w Dzień Dziecka. Trzymajcie kciuki :)

niedziela, 7 maja 2017

59 dni do porodu

1 komentarz:
Do porodu pozostało 59 dni, trzeba gonić już ten czas, bo w sumie, nic nie mam przygotowane.... tzn. kupiłam jakieś rzeczy, ale niczego jeszcze nie ogarnęłam, nie mam miejsca na dziecko w moim pokoju, nie wiem czy wyrobię się z remontem (a sporo tego, nawet jeśliby stawać na głowie każdego dnia), więc dzisiaj zarządzam porządki. Muszę wszystko niepotrzebne wynieść, spakować już tą walizkę do szpitala w razie czego, znaleźć miejsce na dziecięce szpargały. To jeżeli chodziło przestrzeń.

Muszę też opanować sytuację prawną, co po porodzie. Nie minie 300 dni od rozwodu, więc muszę od razu lecieć składać papiery do sądu o zaprzeczenie ojcostwa. Nie wiem jak działają MOPS-y, zasiłki i 500+, nie wiem jakie wnioski przygotować. Nie wiem jak zasiłek z ZUS-u, muszę wysłać jakieś oświadczenie do ZUS-u do Wrocławia. Nie znam się na tym wszystkim wcale. Potrzebuję jakiejś porady prawnej, bo to pokręcone bardziej niż jestem w stanie sama wyprostować.

Muszę nadgonić REMONT/BUDOWĘ, nie mogę zostawiać faceta z tym samego, bo jak wiadomo mężczyzna- istota kompletnie nieporadna, bez swojej kobiety, może nie podołać.

Muszę też odpocząć.


Takie mam właśnie plany, czas się wziąć za realizację.

czwartek, 4 maja 2017

Czytamy- "Nieperfekcyjna mama" Anna Dydzik

Brak komentarzy:

Codziennie perypetie nieperfekcyjnej mamy można śledzić na blogu http://nieperfekcyjnamama.pl/ , ale tym razem sięgnęłam po książkę. To moje drugie macierzyństwo, więc większość zwykłych poradników mam już obcykanych, a ten "nieporadnik" był dla mnie zagadką. Okazał się niezwykle wciągający, jak na tego typu książkę. Każda z pojawiających się rad uczyła, jak nabrać do tego wszystkiego dystansu, jak nie zwariować, jak cieszyć się z bycia mamą, nie ścigać z nieistniejącymi ideałami.  To wspaniała rzecz i dla kogoś, kto jest w tym po raz pierwszy, jak i kolejny. Nie mogę napisać za dużo, bo nasz odbiór treści zależy też od naszych własnych doświadczeń i odczuć, jakie miałyśmy już wcześniej. I warto chyba nawet by tatusiowie sięgnęli po tę pozycję, jeżeli chcą nas na prawdę zrozumieć. Polecam :) Wrzucam kilka fragmentów, które najbardziej mnie urzekły. 


To co wyniosłam z tej książki, to myśl, że nie warto się spinać, że najważniejsze to być dla dzieci, kiedy nas potrzebują, bo o to właśnie chodzi w byciu mamą. Zaskoczyła mnie pozytywnie treść tego poradnika, spodziewałam się nudnych, pisanych pod lajki opowieści kolejnej mamy blogerki. Ale ona ma to coś! Może i wy właśnie tego czegoś szukacie :)

wtorek, 2 maja 2017

Majowa Blogosfera

Brak komentarzy:

I w tym miesiącu zapraszamy was do zgłaszania się do konkursu blogosfery organizowanego przez firmę Canpol Babies. Mamy nadzieję, że kiedyś się załapiemy, zapisać się można pod adresem http://canpolbabies.com/pl/blogosfera . Wystarczy prowadzić bloga i opisać na nim konkurs. Można zgłosić się do testowania, jak i prowadzenia konkursu.

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Ciąża pierwsza a ciąża druga

7 komentarzy:
Ciąża to wyjątkowy, piękny, odmienny stan. Wydawałoby się, że rodząc pierwsze dziecko wiemy już wszystko, ale tak nie jest, bo każda jest inna i choć przechodzimy przez te same jej okresy, odczuwamy je w różny sposób. I te różnice chciałabym teraz opisać.

Reakcja na ciążę
Kiedy trzy lata temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży, choć chciałam tego, okropnie się przestraszyłam, wpadłam wręcz w czarną rozpacz, gdy dwie kreski pojawiły się na teście. Wydawało mi się, że zamknęłam sobie tyle dróg, że wielu rzeczy już nie zrobię. Bałam się reakcji rodziców, znajomych. Stworzyłam temu wszystkiemu bardzo złą otoczkę.
Tym razem było inaczej, mimo mniej stabilnej sytuacji osobistej, miałam rozwód w trakcie, bardzo się ucieszyłam. Wiedziałam już, że nic nie tracę (dopiero po urodzeniu Majki rozpoczęłam studia, znalazłam pracę, zaczęłam żyć, bo miałam kogoś na kim mi naprawdę zależało). W dodatku kiedy Maja ma mieć rodzeństwo, jak nie teraz? Nie obchodziły mnie już cudze opinie, bo co im do tego, w niczym mi nie pomogą, o niczym nie decydują. Czułam spokój i radość.

20 tc

Wybór ginekologa
Za pierwszym razem, nie sądziłam, jak ważna jest to kwestia. Decyzję podjęłam szybko, gdzie były wolne miejsca, tam poszłam. Później bardzo tego żałowałam. Lekarz był delikatnie mówiąc do dupy i przysporzył mi wielu niepotrzebnych stresów. To szczęście, że z Mają było wszystko OK, więc nie mógł jej zaszkodzić. Źle interpretował wyniki badań, niepotrzebnie kierował mnie do specjalistów, już tydzień przed porodem wysłał do szpitala, nie mówił o dodatkowych, a potrzebnych badaniach- lekarz pomyłka.
Tym razem wybrałam lekarza, znając już opinie o różnych specjalistach. Nie było do niego miejsc, a ja wolałam zapłacić za wizytę prywatną, by prowadzić u niego ciążę, niż znów źle trafić. I czuję się teraz profesjonalnie zaopiekowana. Nie wymiotuję ze stresu przed wizytami u niego i wszystko robię świadomie. W ciążę trzeba zainwestować, lepiej wydać pieniądze na dodatkowe badania i zadbać o rosnące w nas życie.

24 tc

Ruchy dziecka
Za pierwszym razem długo ich nie czułam, a nawet gdy zaczęłam, wszystko to było takie... oderwane od rzeczywistości. Maja z resztą nie była ruchliwa. Teraz mam porównanie, Oliwia kopie i przeciąga się, co chwilę, aż dziwne, gdy robi przerwę, od razu zaczynam się wtedy martwić, BARDZO wcześnie też zaczęłam czuć jej ruchy, około 14 tygodnia.

Samopoczucie
Moja pierwsza ciąża przebiegała wręcz bezobjawowo, gdyby nie bolące piersi i rosnący brzuch, można by pomyśleć, że nic się nie dzieje.
No a teraz, pierwszy trymestr pełen był mdłości i ogromnej senności, byłam tak przemęczona, że kładłam się nieraz nawet o 17. Potrzebowałam drzemek, ciężko mi było wstać rano. W drugim trymestrze to ustąpiło, a w zamian pojawiła się dekoncentracja, zapominam o wielu ważnych sprawach. W pierwszym trymestrze miałam też straszną huśtawkę nastrojów, potrafiłam bez powodu się rozpłakać, a za chwilę śmiać. Teraz zaczynam trzeci trymestr, no i na razie spokojnie, nic dziwnego się nie dzieje, jedynie ciężej mi oddychać i znaleźć pozycję do snu.

piątek, 7 kwietnia 2017

Relaks i prezenty

2 komentarze:
Wczoraj bardzo bałam się powtórki z rozrywki z początku tygodnia, ale wszystko było w jak najlepszym porządku. Byłam na ćwiczeniach, gdzie padło bardzo ważne pytanie, mianowicie: Po co ćwiczymy? Bo nie chodzi przecież o rozwijanie swoich umiejętności sportowych. I tak w moim wypadku błyskawicznie nasunęła się myśl: ze strachu, bo nie chcę, żeby mój poród wyglądał jak poprzedni, chcę być w formie i mieć siłę przez niego przejść, bo nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Oczywiście chodzi też o to by nie stracić kondycji, żebym po wszystkim była w stanie przebiec 3 km, a nie 500 m i umierać, jak po pierwszym porodzie wracałam do formy i to była katastrofa! Oczywiście chodzi też o to, by nie przytyć nie wiadomo ile, by zachować kontrolę nad swoim ciałem, by się zrelaksować, nakręcić endorfinami, Bo wiecie, wbrew temu, co  by się mogło wydawać, jak człowiek się porządnie zmęczy podczas ćwiczeń, to nabiera nowych sił do życia :)


Popołudniem, na szkole rodzenia też czekała mnie niespodzianka. Wszystkie uczestniczki kursu dostały tajemniczy worek od firmy Lovi, którą bardzo polecam i szanuję, miała duży wpływ na karmienie mojego pierwszego maluszka Mai- laktator uratował je, butelki, smoczki i akcesoria, towarzyszyły nam codziennie, tym bardziej cieszę się, że właśnie od tej firmy dostałyśmy takie prezenciki.W reklamóweczce znajdowały się trzy książeczki: o karmieniu piersią, o wspieraniu karmienia przez firmę Lovi i jej sprzęty i o nowej linii smoczków,  poza tym znalazła się tam antykolkowa butelka, smoczek uspakajający i wkładki laktacyjne. Wszystko, co przyda się na starcie przyszłej mamie. Oto one:



Dla swojego relaksu, z potrzeby spokoju i wyciszenia się, wynajęłam dla naszej małej rodzinki  na weekend "studio" w Szklarskiej Porębie. Dla naszej czwórki mały pokoik bywa już ciasny, więc mamy teraz pokój z kuchnią i łazienką. Uciekniemy trochę od szarej codzienności. Po wszystkim opowiem Wam jak było i nadrobię wszystkie blogowe zaległości. Wyjeżdżamy jutro rano, ale potem nie będę miała czasu na pakowanie, więc lecę teraz prasować i komponować niezbędnik małego turysty. Pozdrawiam i zapraszam na mój funpage https://www.facebook.com/muminpatchwork/?fref=ts  Udanego weekendu :)

środa, 5 kwietnia 2017

Nerwica w ciąży

2 komentarze:
Czasami mam takie beztroskie dni, nie staram się nic zrobić, oglądam seriale, odpoczywam. I wczoraj miałam właśnie jeden z nich. Około 13-tej wpakowałam się w samochód i ruszyłam w drogę na trening (czekałam na niego od czwartku, chciałam się rozładować).


Po drodze zdecydowałam się na zakup czegoś do picia, zatrzymałam się koło sklepu, kupiłam wodę. No A gdy wyszłam, wszystko diametralnie się zmieniło. Ruszyłam samochodem w stronę siłowni, ale zaczęłam mieć problemy z widzeniem, obraz mi zanikał. Zatrzymałam się by nie stwarzać zagrożenia na drodze i podreptałam powoli do przychodni. Widziała, coraz mniej, ciśnienie miałam nieco podwyższone, cukier w normie, ale nienaturalnie szybkie tętno. Gdy wychodziłam z przychodni, zadzwonił Michał, porozmawiałam z nim chwilę i wszystko zaczęło się uspokajać. Cały epizod trwał jakąś godzinę i nieźle mnie nastraszył, a to tylko dała o sobie znać stara kumpela nerwica. Przesilenie wiosenne, ciąża, nawarstwiające się napięcia, wszystko co spycham w dalekie kąty podświadomości, właśnie tak manifestuje, że nadal tam jest i czeka na rozwiązanie.


No i musiałam odpuścić sobie trening, powoli wróciłam do domu i zastanawiałam się, jak sobie pomóc...

niedziela, 2 kwietnia 2017

Złość na ciężarne

2 komentarze:
Moje dziecko jest zafascynowane przez autobusy, lubi nimi jeździć, dlatego choć zwykle podróżuję samochodem, uznałam, że dla jej radości, możemy się przejechać komunikacją miejską. No i więcej tego nie zrobię.


Ja, ciąża-brzuch, Maja i autobus to fatalne połączenie, zwłaszcza że odkryłam, że ludzie generalnie albo ignorują kobiety w ciąży albo wręcz traktują gorzej. I nie jest to kwestia jedynie pasażerów autobusów, zdarza się to w przychodniach, sklepach, w różnych sytuacjach życia codziennego.

Mnie od małego uczono, że powinno się pomóc, ustąpić, a już bezwzględnie być życzliwym. Tymczasem ja czasami nie mogę stać przy swoich zakupach w kolejce przy taśmie, bo ktoś taranuje mnie swoim wózkiem lub bezczelnie się przepycha. W autobusie patrzono na mnie z prawdziwą wrogością, a ja trzymałam się jedynego wolnego- zepsutego uchwytu, drugą ręką trzymając dziecko i starając się nie polecieć na każdym zakręcie, a jeszcze będąc popychaną przez innych. I skąd ta wrogość?

Nauczyłam się już niczego nie oczekiwać, ale czasem zwykłe życzliwe spojrzenie z uśmiechem potrafi poprawić dzień. Mam nadzieję, że nigdy się taka nie stanę- by zasmucać samą swoją postawą. A jakie Wy macie doświadczenia?

Moja szafa, czyli "Nie mam co na siebie ubrać?!"

Brak komentarzy:
Jako kobieta, mam to szczęście, że posiadam w domu szafę, która jest osobnym pomieszczeniem- garderobę, a w niej mnóstwo ubrań, a jednak za każdym razem, gdy chcę się ubrać, pojawia się ten sam kobiecy problem- nie mam co na siebie włożyć, a wraz z nim głupia panika i niepotrzebne nerwy. Skąd on się bierze?

Długo nie mogłam  sobie odpowiedzieć na to pytanie, aż pewnego dnia mnie olśniło- jestem chomikiem :(
Zbieram rzeczy przez lata, składuję nawet takie, które nosiłam w szkole podstawowej, a czasem udaje mi się w nie zmieścić. Mam ubrania, których nie noszę, podobają mi się, rozmiarowo są OK, a jednak na mnie wyglądają beznadziejnie. Jest sterta "za dużych" i jeszcze większa tych "za małych", bo przecież różnie bywa i może kiedyś będą dobre.  Mam zbiorowisko ulubionych, ale tak zajechanych, że lepiej żebym ich więcej nie ubierała, rozciągniętych i spranych, trzymanych z sentymentu- ale z dziurami, są też nietrafione prezenty, ubrania z tak dobrych firm, że serce krwawi na myśl by je oddać, a jednak... w tym po prostu nic nie można znaleźć!


Uznałam, że na jeden dzień, wyłączę te emocje, przekalkuluję to wszystko na chłodno i zostawię to co się do czegoś nadaje, co ubieram, co mi pasuje. W ten sposób zapakowałam 14 reklamówek ubrań i wywiozłam do pojemnika na używaną odzież i wiecie co? Dziś rano znalezienie ubrań zajęło mi mniej niż dwie minuty, więc było warto. Choć w głębi serca, mam nadzieję, że może ktoś inny z tych moich zapasów skorzysta... :)

Zapraszam do polubienia nas na https://www.facebook.com/muminpatchwork/

Ćwiczenia w ciąży

Brak komentarzy:
Nie jestem typem kanapowego lenia, jednak muszę przyznać, że gdy poszłam na zwolnienie lekarskie (  a miałam ciężką, fizyczną pracę) bardzo pochłonęło mnie odpoczywanie- od nadgodzin, ruchu, dźwigania (tak jakbym chciała nadrobić cały ten czas spędzony w pracy) i trochę się przez to zaniedbałam. Efekt to póki co 8 kg na plusie (zaczynam 7 miesiąc ciąży), ale wiem, że nie ma co czekać z założonymi rękami, a o poporodową formę warto zadbać jeszcze w ciąży.

Maja w czasie mojego treningu, spędziła trochę czasu u taty, a wcześniej byłam z nią na placu zabaw.
Choć z oporem podchodzę do ćwiczeń grupowych (nie lubię, gdy ktoś obserwuje moje niepowodzenia) to zapisałam się na zajęcia dla kobiet ciężarnych w klubie sportowym. Wykupiłam karnet o nazwie Aktywna Mama i już mam pierwszą godzinę treningu za sobą. I wiecie co? Bardzo mi się podobało :)
Serce przyspieszyło, policzki zaróżowiły się, a ja nabrałam nowej energii do działania. Dał o sobie znać mój brak koordynacji, ale odkryłam, że mam do siebie już na tyle dystansu, że nie przeszkadza mi specjalnie, a wiem że za każdym razem będzie lepiej i będę w pełni cieszyć się ze swoich małych sukcesów.

Obraz pochodzi z http://treningdlamam.com/jak-dobierac-cwiczenia-w-ciazy/
Ćwiczenia były optymalnie dopasowane do mojej kondycji i nie odpadałam przy nich, tak jak przy moich internetowych treningach. Nawet nie wiedziałam, jak ciekawie ćwiczy się z hantelkami. Polecam każdej kobiecie w ciąży zadbać o siebie i wybrać właśnie w takie miejsce, by badać i poszerzać swoje możliwości, Ja mam zajęcia dwa razy w tygodniu, karnet kosztował mnie 150 zł i zawiera 10 wejść. To super sprawa.

Testowanie Canpol Babies

Hej, dziś z bardzo dużym opóźnieniem (nawet nie wiecie, co się u mnie działo) dodaję zaległy wpis o testowaniu dla mojej ulubionej (no moż...